Dzisiaj jest piątek 29 marca 2024 r. imieniny Marka, Wiktoryny, Zenona
Spis treści
Z Gminy | Z urzędów | Z terenu
Zima, zima, zima... - co mówią meteorolodzy?
Konsultacje społeczne w sprawie zmiany siedziby starostwa
Skarby trzeba chronić - rozmowa z dyrekorem KPN - Jerzym Misiakiem
Co z trasą S-7?
Przejrzysta Gmina
Z sesji Rady Gminy
Pamięci nie zatarł czas - wspomnienia o Wójcie Stanisławie Zającu
Duży może więcej - przepisy o grupach producenckich
Rodzina wolontariuszy powiększa się
Temat miesiąca
Śmierć pod napięciem
Bezpieczna gmina
Tajemnica czerwonego tira
Lipni kominiarze dają kalendarze
Nie chcą lepić bałwanka...
Nie stwarzajmy okazji
Kto wytnie suche drzewo? - o usychającym drzewie w Koczargach Nowych
Mieszkańcy naszej gminy
Co słychać, Panie sołtysie? - rozmowa z Krzysztofem Wąsikowskim sołtysem Blizne Łaszczyńskiego
Listy do redakcji
Wędrujące pojemniki?
Kultura | Oświata | Sport
Więcej niż recytacja - konkurs w Starych Babicach
Otwórzmy dzieciom świat - czym jest integracja
W karnawałowy czas - "Młodzi z pasją"
Bal Seniorów - bawili się w Borzęcinie Dużym
Sukcesy sportowców z Borzęcina
Do pobrania
gazeta w wersji pdf
Kontakt

 

Adres redakcji:
05-082 Stare Babice, ul. Rynek 32,
tel. 22 722-92-08, 604-881-527

Redaktor naczelny:
Marcin Łada,
Sekretarz redakcji:
Karolina Gwarek
e-mail: redakcja.babice@gmail.com

Wydawca:
Gminna Biblioteka Publiczna
w Starych Babicach,
05-082 Stare Babice; ul. Polna 40
tel. 22 722 92 77
e-mail: bibbab@interia.pl

NUMER KONTA WYDAWCY:
WBS o/Stare Babice
37 8015 0004 3015 0734 2030 0001


Zapraszamy do ogłaszania się na łamach Gazety Babickiej
Wszystkie uzyskane środki z reklam wspomagają budżet Gminnej Biblioteki i są wykorzystywane do uzupełniania księgozbioru i audiobooków.

 

 

Gazeta Babicka 02/2005

Śmierć pod napięciem

17 lutego o godz.13:00 odbyła się żałobna Msza Św., po której odprowadziliśmy w ostatnią drogę 15-letniego Stasia Napiórkowskiego. Kościół był pełen ludzi, przeważała młodzież - koledzy Stasia z Gimnazjum w Koczargach, koledzy z Borzęcina, Jego rodzina, sąsiedzi, osoby, które Go znały... Żal i smutek obecny był na twarzach wielu osób. Młodzież tak często dowcipkująca w kościele na niedzielnych mszach, zwłaszcza z tyłu, gdy nikt nie widzi, tym razem była poważna. Bardzo poważna. W wielu oczach pojawiły się łzy...

- Tego dnia w Borzęcinie zgasło światło, nie tylko światło elektryczne, ale i światło życia młodego chłopca, naszego parafianina - powiedział podczas kazania ks. Prałat Bogdan Wosławski. Wszyscy jesteśmy pełni bólu, bo śmierć zabrała Go od nas nagle, rozpoczęły się ferie, najsmutniejsze ferie dla wielu z nas...
W drodze na cmentarz, długi kondukt żałobny ciągnął się przez dziesiątki metrów. Jasnoperłowa, drewniana trumna, którą niosło czterech mężczyzn, widoczna była z daleka. Samochody z rzadka wymijały idących, jakby w obawie, by nie zbudzić śpiącego Stasia.
Ten sen jednak jest nie do zbudzenia. To najmocniejszy ze snów. Padał gęsty śnieg, jakby płakało zimowe niebo...
Jeszcze parę dni temu Stasio cieszył się z rozpoczęcia ferii. Zastanawiał się, co będzie robił, może pojedzie do babci? Przez ostatni tydzień zostawał w domu, był przeziębiony i trochę gorączkował. Leżał w łóżku, a gdy się lepiej poczuł, siedział przed komputerem. Tak właśnie było tego dnia. Zaczęły się ferie. Wokół pełno śniegu - wymarzony czas na zimowy odpoczynek. Przyszli koledzy, wyciągnęli go na spacer. Stasio miał już dosyć siedzenia w domu, chętnie z nimi poszedł. Mamie powiedział, że niedługo wróci. Za 15 minut już nie żył...
Co się stało? To pytanie zadaje sobie wiele osób. Sprawę bada prokurator, my nie jesteśmy od ferowania wyroków. Chłopcy poszli przez pola na ślizgawkę. Wzdłuż linii energetycznej 15 kW. Linii, która uległa awarii. Z jednego ze słupów odczepił się przewód energetyczny, a mimo to linia była pod napięciem. Przewód wisiał i był w zasięgu ręki, w najniższym punkcie miał około metra do ziemi... Czy Stasio potknął się, czy dotknął przewodu ręką, a może nastąpiło samoistne przebicie?- To dziś nie ma znaczenia. Chłopiec zginął 200 metrów od swojego domu. Koledzy pobiegli wezwać pomoc. Ratowano go, ale było już za póĽno...
W tym miejscu zginął mój syn - mówi ojciec Stasia- Andrzej Napiórkowski -pokazując ręką krzyż. Teraz przyszedłem zapalić mu lampkę. Po wypadku zawieĽliśmy syna do Ośrodka w Borzęcinie, tam pani doktor robiła wszystko co możliwe, aby uratować mu życie. Ktoś z rodziny zadzwonił po karetkę. Przyjechała po 40 minutach! Jechała pomału, bez włączonego sygnału. Nie było w niej nawet urządzenia do defibrylacji...
-Jak to się mogło stać?- pyta Wanda Napiórkowska- zrozpaczona matka. -To dla mnie straszna tragedia. Stasio był moim najmłodszym synem, zawsze taki dobry, mogłam w każdej sytuacji na niego liczyć. Nigdy nie było z nim kłopotów. Nie rozumiem, jak mogło do tego dojść. Kilka dni przed wypadkiem byli na polu energetycy, coś tam poprawiali. Dlaczego kabel spadł? W jakim stanie są te przewody? Pewien czas temu oberwał się kabel między naszym domem, a słupem. Energetycy naprawili go, ale powiedzieli, że powinnam wymienić przewód na własny koszt.
Po gminie krążą różne opowieści. Chłopcy chodzili tam, bo przy kablu "fajnie stawały włosy na głowie", chcieli sprawdzić czy będzie iskrzyło. Z opowiadań ludzi wynika, że dorośli wiedzieli o opuszczonym przewodzie. Być może nikt z nich nie przypuszczał, że ktoś może chcieć do niego podejść. To miejsce jest wśród pól, odległość do najbliższych domów wynosi ponad 200 m, raczej mało osób chodzi tamtędy, chyba że dzieciaki...
Dziś już miejsce, w którym wydarzyła się tragedia, wydaje się być bezpieczne. Przewody wiszą wysoko, tylko słup betonowy, pod którym zginął Stasio jest nieco przekrzywiony. Oberwany przewód został w dniu wypadku podciągnięty. To wtedy właśnie w Borzęcinie i okolicach zgasło światło - przez parę godzin naprawiano awarię. Czy tym razem usunięto ją skutecznie? Popatrzmy, w jakim stanie są tabliczki informujące o groĽbie porażenia prądem. Czy one mogą ostrzegać o niebezpieczeństwie?
Trudne pytania nasuwają się same. Czy zrobiono wszystko, aby ustrzec dzieci przed niebezpieczeństwem? W szkołach, na lekcjach wychowawczych mówi się o różnych zagrożeniach, w tym o porażeniu prądem. Również Zakład Energetyczny Warszawa-Teren w ub. roku przeprowadzał konkurs "Bezpiecznie z prądem" - nawet nasza gazeta pisała o tym - wszystko po to, aby propagować bezpieczne zasady życia. Okazało się w tym przypadku, że to za mało.
Ewa Kulbik - wychowawczyni Stasia z Gimnazjum - nawet tuż przed feriami poruszała zagadnienia wypadków. Stasia wtedy nie było w szkole, był chory. Może gdyby przyszedł na lekcję...
Pozostało po nim puste miejsce w ławce. Miejsce, które jest bardzo smutnym obrazem zarówno dla nauczycieli jak i dla kolegów i koleżanek Stasia. Był przez wszystkich bardzo lubiany. Na Walentynki dostał mnóstwo kartek...
W dzisiejszych czasach trudno wyobrazić sobie życie bez energii elektrycznej. Jest ona dobrodziejstwem, które przy braku przestrzegania pewnych zasad może w każdej chwili przeistoczyć się w śmiertelne zagrożenie. Tym artykułem chcemy uczulić Naszych Czytelników na sprawy zagrożenia prądem. Niech dzieci już nigdy nie zbliżają się do zerwanych przewodów, a ich rodzice bardziej interesują się tym, co najmłodsi robią w wolnym czasie. Dzieci zawsze są ciekawe i często idą tam, gdzie nie powinny. To na nas - dorosłych ciąży odpowiedzialność, abyśmy stworzyli im bezpieczny świat i potrafili ochronić przed niebezpieczeństwem. Rodzinie Stasia bardzo współczujemy i składamy kondolencje z powodu tej tragedii.
Jesteśmy zawsze z Mieszkańcami naszej gminy dzieląc ich wszystkie sprawy, nawet te najtrudniejsze.

Co mówi prokurator?
Śledztwo w sprawie tragicznego wypadku Stasia prowadzone jest w Prokuratorze Rejonowej w Pruszkowie. Wszczęto je 14 lutego z art. 155 Kodeksu Karnego (mówiącego o nieumyślnym spowodowaniu śmierci). Prokurator Nadzorujący zlecił Policji Powiatowej wykonanie czynności, w wyniku których ustalone zostaną przyczyny opuszczenia się kabla. Dla dobra śledztwa nie można obecnie podać więcej szczegółów tej sprawy.

Marcin Łada





ostatnia aktualizacja - 25.01.2014;    webmaster     Stronę od 20.06.2004 odwiedzono - razy