7 kwietnia br. w okolicach banku w St. Babicach, położonego przy ulicy Warszawskiej, koś strzelał z broni krótkiej. Gminę obiegła wieść, że policja ujęła grośnych bandytów. Jak się okazało, chodziło o wymuszenie rozbójnicze. Policja zorganizowała udaną akcję i przestępcy zostali ujęci.
Jeden z mieszkańców naszej gminy zaciągnął dług. Pożyczył kilka tysięcy złotych od znajomych, wypisując umowę, na której zobowiązał się do zwrotu pieniędzy w określonym terminie. Jednak pieniądze oddał nieco "póĽniej" a zniecierpliwieni pożyczkodawcy przekazali już sprawę odebrania należności "innym" swoim znajomym. Ci nie bawili się w zbędne ceregiele tylko przedstawili temu, kto pożyczył propozycję "nie do odrzucenia" - albo odda za spóĽnienie prawie drugie tyle, albo spotka go coś złego.
Historia znana z wielu filmów gangsterskich tym razem zakończyła się happy-endem. Zastraszony pożyczający o wszystkim powiadomił policję. Zastawiono pułapkę i sprawcy wymuszenia zostali ujęci w chwili, gdy obierali pieniądze. Na widok funkcjonariuszy rzucili się do ucieczki, nie reagując na wezwania policjantów do zatrzymania się. Jeden z mężczyzn zachowywał się agresywnie. OtrzeĽwił go dopiero strzał ostrzegawczy. Policjanci użyli nabojów hukowych, po czym zaaresztowali przestępców.
Policja ostrzega przed lekkomyślnym pożyczaniem pieniędzy od osób mało znanych. Jeśli spisujemy umowę, to warto sprecyzować w niej, jakie konsekwencje spotkają nas za ewentualne opóĽnienie w zwrocie pieniędzy. Trzeba wiedzieć, że również wynajmowanie nielegalnych "windykatorów" jest przestępstwem. Osoby, które chcą odzyskać swoje pieniądze powinny w myśl prawa wystąpić na drogę sądową z tzw. powództwa cywilnego.
To jeszcze nie koniec historii z bronią. Trzy dni przed powyższym zdarzeniem policja ujęła przestępcę grasującego w okolicy Łomianek. 25-letni mieszkaniec Mińska Mazowieckiego wybrał się w nasze najbliższe okolice, aby "zapolować" na kobiety z dziećmi. W ciągu jednego dnia dokonał dwóch rozbojów. Kobiecie idącej z dzieckiem ulicą przystawił pistolet do głowy żądając oddania telefonu komórkowego i pieniędzy, póĽniej podobnego czynu próbował dokonać przed szpitalem w Dziekanowie Leśnym. Osaczony przez policjantów wyciągnął pistolet i oddał strzał w ich stronę. Tylko zimnej krwi funkcjonariuszy zawdzięcza to, że przeżył. Do końca nie chciał rzucić broni. Policjanci oddali jedynie strzały ostrzegawcze, po czym obezwładnili bandytę. Zaryzykowali swoim życiem, dopiero póĽniej okazało się, że mężczyzna miał pistolet gazowy...
|